czwartek, 15 listopada 2012

Wstęp do fizyki libido


Jest to bardzo ryzykowny post, gdyż teoria ta jest tylko próbą opisu empirycznego naszego życia uczuciowego.


Można zauważyć pewne podobieństwo do aspektów ciała doskonale czarnego w fizyce. Możemy odpowiednio przyporządkować: 




 I - intensywność uczuć
 E - ilość przesłanego libida
 lambda - czas
 T - osoba nam bliższa (temperatura osoby - "gorąca miłość")


 Wyznacznikiem T musi być czas myślenia o kimś. Na tej podstawie można określić ilość przysłanego libido i emocje.







 Spełnione jest też prawo: E=T^4 mówiące, iż ilość przysłanego libido jest proporcjonalne do czwartej potęgi czasu myślenia o kimś.




 Wykreślając wykres zależności I(lambda) jesteśmy w stanie zobaczyć jak zmienia się poziom intensywności naszych uczuć w czasie trwania relacji. Jednak to co jest najbardziej interesujące to nie sam poziom intensywności, ale jej zmiana. Wyznaczając pochodną I(lambda) po lambda możemy wykreślić jeszcze ciekawszą krzywą, która pozwoli nam zbadać kiedy np. w czasie związku pojawi się kryzys itp. Parametry krzywej dopasować musimy znając maksimum wystąpienia "szczęśliwości" związku, oraz pewnych pomiarów T.







 Wnioski jakie wypływają z tego:



 1. Obowiązuje aspekt odwrotny
 2. Im więcej libido, tym większe emocje
 3. Im większe emocje, tym dłużej opadają
 4. Nie tylko ważna jest intensywność, ale też jej zmiany
 5. Czas okresu zmian intensywności
 6. Pesymistyczna wizja zmian emocjonalnych


 Im więcej libido przesyłamy, tym później występuje moment kulminacyjny maksymalnej intensywności. Osoba zafascynowana czymś potrafi dłużej czerpać przyjemność z czegoś, niż osoba, która tylko coś lubi. (Patrz: uzależnienia).


 Mam więc bardzo dokładny opis matematyczny, ale wciąż wnioski są zbyt nikłe... Teoria libido daje nam ogromne możliwości opisu dosłownie wszystkiego. Ostatnio widziałem w DDTVN wywiad, w którym kobieta, która straciła męża mówiła, iż bardziej boli strata kogoś kogo wciąż się kochało i kiedy żyło się szczęśliwie, niż kogoś z kim się już zerwało. Wyjaśnienie było oczywiste: część libido zostało przesunięte na męża i wraz z nim bezpowrotnie utracone. Jednak nie chcę poprzestawać na możliwościach wyjaśnienia zjawisk - chcę je sam kreować, być "panem siebie". Nie tylko rozumieć zachodzące procesy, ale móc je kontrolować, samemu na nie wpływać... Często jednak wydaje mi się, że jakakolwiek ingerencja w struktury podświadomości powinna być traktowana jako aksjomat czy dogmat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz