Warto rozróżnić dwa podstawowe stany, w których znajduje się
człowiek. Są nimi:
1. stan świadomości
(pełnej lub częściowej)
2. stan
nieświadomości (pełnej lub częściowej)
Świadomość kojarzy
się z jawą, natomiast nieświadomość ze snem, lecz zarówno świadomość może
występować we śnie (co do prawdziwości tego zdania polegam na osobach
wyznających "świadome śnienie", na razie nie znam tego zjawiska zbyt
dobrze, więc trudno mi coś o tym powiedzieć), jak i nieświadomość w jawie (pod
postacią na przykład lunatykowania). O ile lunatykowanie nie jest zjawiskiem
częstym, a podczas snu raczej ciężko przeprowadzać jakiekolwiek logiczne
badania, tak więc należało by znaleźć sposób w jaki można by obserwować
"czystą" nieświadomość "nieskażoną" świadomością. Z pomocą
przychodzą nam oczywiście zwierzęta, których stan jest, rzekłbym, identycznym z
naszym somnambulizmem. Człowiek więc jest istotą podobną do zwierzęcia, jednak
tym co powoduje ogromną różnicę między nami jest świadomość. Jest ona jak
wisienka na torcie, albo jak czubek góry lodowej w stosunku do nieświadomości.
W zasadzie nie jest do niczego potrzebna, bo zwierzęta radzą sobie całkiem
sprawnie, ale to właśnie ona czyni nas tak wspaniałymi istotami zdolnymi do
miłości. Głównym zadaniem zwierzęcej nieświadomości jest przeżycie (zasłanianie
rękami głowy przy upadku, objawy somatyczne takie jak wymioty przy próbie
zjedzenia lub wąchaniu nawet czegoś szkodliwego) oraz podtrzymanie gatunku
(popęd seksualny i związane z nim dewiacje). To świadomość czyni z nas istoty
piękne, zdolne do wyrzeczeń dla dobra innych.
Jak uczą się
zwierzęta? Tresura polega na teorii behawioralnej, w której najlepsze rezultaty
przynosi pozytywna motywacja. W taki sposób uczy się podświadomość. Wyobraźmy
sobie nierealny, ale myślę godny rozważenia przykład, iż nauczono psa, że nie
może wchodzić na kanapę. Nagle dostaje on świadomość. Widzi, iż wszyscy ludzie
siadają na kanapę i wołają go, ale nie może tam usiąść. Coś go psychicznie
blokuje i każe mu unikać siadania tam. Tak - nasz pies ma fobie. Musi przejść
terapię, pierw z psychoanalitykiem musi dojść przyczyn swojej fobii (np. bicie
kiedy jeszcze nie był świadomy), a później dzięki terapii behawioralnej
(powolnego oswajania się z lękiem) pokonać swój irracjonalny lęk. Tak mniej
więcej "działa" cała współczesna psychologia... i bardzo dobrze.
Jednak jest pewne pytanie: jeśli np. fobie wynikają z doświadczeń zakodowanych
w podświadomości to kiedy człowiek je nabył, chyba nie przez sen? Oczywiście
odpowiedzią jest tu: dzieciństwo. Już Freud postulował, iż wszystko co się
zdarza do piątego roku życia ma później odbicie na wszystkie późniejsze
doświadczenia.
Tak więc,
nieświadomość zawsze wpływa na świadomość. Odbicie ma to w naszych czynach, w
halucynacjach schizofrenika, w naszym "bujaniu w obłokach", w naszym
postrzeganiu świata. Nieświadomość również wyraża się w śnie poprzez marzenia
senne. Wiemy również, iż na nieświadomość zwierząt możemy wpływać bezpośrednio,
pytanie tylko czy można wpływać na nieświadomość z poziomu świadomości? Leczy
się fobie, nerwice, uzależnienia - więc tak, ale na to pytanie będę szukał
lepszych odpowiedzi niż oferowane dzisiaj.
Z tematem
nieświadomości na pewno związany jest też problem pamięci i zapamiętywania.
Mógłbym wyróżnić dwa czynniki, które wpływają na zapamiętywanie: emocje oraz
świadomość. Co więcej, każde zdarzenie zostaje zapamiętywane wraz z tymi
czynnikami. Przypomnienie sobie jakiegoś strasznego momentu z przeszłości może
przywołać emocje wtedy odczuwane (zazwyczaj są one o wiele słabsze z powodu
systemu cenzury, ale o tym kiedy indziej). W temacie o alkoholu pisałem już o
tym dlaczego czasem "urywa nam się film". Podobnie jest w okresie
dzieciństwa. Nie mamy pełni świadomości, a wydarzenia ważne rejestrujemy
głównie emocjonalnie. Emocje oddziałują fizycznie powodując zwiększenie świadomości.
Temat ten również będę badał szerzej.
W czym widzę
przyszłość leczenia psychiki i duszy ludzkiej? W psychoanalizie opartej na
lepszym poznaniu nieświadomości, oraz głównie w terapii behawioralnej. Jednak
jak postaram się może kiedyś wykazać, wszelkie metody psychoterapii (główne i
najbardziej znane) są zbieżne i bazują na tym samym. Nie można jednak jak to
robił Freud miesiącami ciągnąć terapii i zakończyć jej na poznaniu
uświadomionych przez osobę faktów - musi istnieć czynnik wpływania na
podświadomość, co postaram się stworzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz