czwartek, 15 listopada 2012

Żałoba i melancholia


Tekst ten jest krótkim streszczeniem oraz wyjaśnieniem teorii Freuda wydanej w 1917[1915] roku pod tym samym tytułem, zamieszczonej między innymi w książce: "Psychopatologia życia codziennego".




 Na początku następuje definicja melancholii oraz stanu żałoby:




"Melancholia pod względem psychicznym wyróżnia się głębokim i bolesnym zniechęceniem, ustaniem zainteresowania światem zewnętrznym, utratą zdolności kochania, zahamowaniem każdej sprawności, spadkiem samopoczucia wyrażającym się w formie zarzutów i pretensji kierowanych pod własnym adresem, posuwającym się aż do obłędnego oczekiwania kary."

"Żałoba wykazuje te same cechy, poza jedną - w wypadku żałoby nie pojawia się zaburzenie samopoczucia."




 Mając zdefiniowane pojęcia główne można z grubsza powiedzieć na czym polega rola żałoby, oraz czym różni się ona od roli melancholii.



 W przypadku żałoby, gdy po dowiedzeniu się, że ukochana osoba nie żyje następuje wycofywanie libido ze związków jakie łączyły nas z tą osobą. Libido wg szerszej koncepcji jungowskiej jest bardzo ogólną energią psychiczną. Można sobie utożsamiać ją z pewnym zaangażowaniem emocjonalnym, z zakochaniem itp. Libido jest jak coś namacalnego - musi być gdzieś ulokowane, nie może się nagle nigdzie rozpłynąć. Stąd np. często rozbitkowie na bezludnej wyspie tworzyli sobie obiekty człowieko-podobne i do nich mówili, śmiali się z nimi i traktowali ich jak ludzi. Innym przykładem może być też wielka miłość ludzi starszych i opuszczonych do zwierząt. Libido po śmierci kogoś zazwyczaj chce być przeniesione na inną osobę. Przeciw wycofywaniu libido powstaje silny opór, który w przypadkach granicznych może doprowadzać do halucynacyjnej psychozy życzeniowej. Opór ten jest zjawiskiem normalnym i z czasem jest coraz słabszy. Każde ze wspomnień oraz oczekiwań związanych z libido jest powoli wygaszane, aż dochodzi do uwolnienia osoby od bólu z tym związanego. Melancholia różnić się będzie tym, iż nikt nie musi umierać, lecz obiekt miłości zostaje utracony (np. zerwanie z chłopakiem, dziewczyną). Kolejnym aspektem melancholii będzie obniżenie poczucia własnej wartości i zubożenie "ja", kiedy w przypadku żałoby to cały świat staje się pusty i zubożony. Osoba taka opisuje siebie jako niegodną, niezdolną do czegokolwiek, moralnie podłą, robi sobie zarzuty, obrzuca się obelgami, oczekuje odrzucenia i kary, upokarza się przed wszystkimi, ubolewa nad krewnymi, że są związani z tak niegodną osobą. Nie uważa ona, że zaszła w niej jakaś zmiana, ale rozciąga swoją samokrytykę na przeszłość: twierdzi ta osoba, że nigdy nie była lepsza.




 Oskarżenia osoby w melancholii pod swoim adresem są w pewnym sensie opisem własnym swojego stanu, stąd nierozsądną rzeczą jest im zaprzeczanie, gdyż są subiektywnie prawdziwe. Ciekawą obserwacją natomiast jest fakt, że często wiele z oskarżeń niby pod swoim adresem tak naprawdę przypisać można by obiektowi, który był (czy wciąż jest) obiektem miłości, który jest przyczyną tego stanu. Freud podaje to na przykładzie:




 "Kobieta, która na głos ubolewa nad swym mężem, iż związał się z tak nieudaczną niewiastą, tak naprawdę to jego chce oskarżyć o nieudacznictwo, pod jakimś względem."




 Obserwacja taka daje możliwość rekonstrukcji procesu melancholijnego zgorzknienia. Dochodzi do wyboru obiektu, z którym związuje się swoje libido. W konsekwencji wpływu realnej urazy, czy realnego rozczarowania doznanego ze strony ukochanej osoby następuje pewien wstrząs, którego rezultatem nie jest normalne wycofanie libido i przeniesienie je na nowy obiekt, a wycofanie libido na siebie samego. Posłużyło ono, by stworzyć we własnym "ja" utożsamienie z porzuconym obiektem. W ten sposób konflikt pomiędzy "ja", a obiektem miłości przekształca się w konflikt pomiędzy "ja", a częścią "ja" utożsamianą z obiektem. Następuje walka z samym sobą.




 Konflikt samego siebie (własnego "ja") z odszczepioną częścią "ja" utożsamianą z obiektem rozczarowania, urazy, odrzucenia przenieść się może w skrajnych przypadkach nawet na poziom sadystyczny. Fakt ten podaje Freud jako wyjaśnienie tendencji samobójczych. Nie do pomyślenia w innych przypadkach mogła by być chęć destrukcji "ja" samego siebie, które posiada przecież ogromne tendencje narcystyczne. Tak sformułowana teoria pozwala wyjaśnić tendencje "thanatos" jako, iż atak na samego siebie, tak naprawdę nie jest na samego siebie.








 Wszystko to jest tylko teorią. Nie wiemy czy tak naprawdę jest czy nie (a raczej tak nie jest) jednak nie ma to znaczenia. Podobnie jak w naukach ścisłych teoria jest teorią dobrą kiedy opisuje w miarę poprawnie dane stany czy zjawiska tak teoria w psychologii/psychiatrii będzie przyzwoita kiedy za jej pomocą jesteśmy w stanie opisać mniej lub bardziej poprawnie stany tak bardzo subiektywne przepełnione zawsze ogromnymi uczuciami i emocjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz