niedziela, 23 grudnia 2012

Libido cz. 2


Jak pisałem poprzednio:

"Wyznacza to główny kierunek moich rozważań - metody kontroli libida."

najważniejszym celem, do którego dążę są metody opanowywania libido. Jednak jest to zadanie pionierskie i nad wyraz trudne, gdyż nikomu jeszcze się to nie udało. By jednak umieć coś kontrolować należałoby dokładnie znać to coś: skąd pochodzi, czym jest itp. Dochodzimy więc do kwestii jeszcze dokładniejszego dodefiniowania libida. Wcześniej czynione to było w bardziej intuicyjny sposób.


Najprościej wyjaśnić to czym jest libido w następujący sposób. Załóżmy, że panowie, którzy widzą nagą panią doznają specyficznej reakcji organizmu. Jeśli jednak będzie przy nich żona, albo jest to część ich profesji (np. są lekarzami) to ta reakcja nie nastąpi. W obu przypadkach powstaje wyobrażenie, ale tylko to wyobrażenie, które jest obsadzone libidem ma pewną moc i siłę wpływu na nas.

Libido więc jest w pełni fizycznym, całkowicie somatycznym i jak najbardziej realnym "czymś". Nie sposób jest bardziej go określić, gdyż nie wiemy jak w umyśle powstają wyobrażenia i nawet nie ma sposobu przypuszczać co to znaczy - "obsadzać wyobrażenie". Ludzki mózg jest jedną z najbardziej niesamowitych rzeczy na Ziemi: pobiera obraz, dźwięk, coś co nazywamy "czuciem", zapach i tworzy z tego wyobrażenie, które pozwala zapamiętać te wszystkie przymioty, nadaje im życie... Rozpala w nas coś co może do końca naszego życia nam towarzyszyć i nie opuszczać nas. Wspomnienia zabawki, smaku jedzenia, czy zapachu domu z dzieciństwa mogą być niezbywalne..

Przeważnie piszę, iż obsadzamy libidem drugą osobę - oczywiście jest to skrót myślowy. Mózg tworzy wyobrażenie tej osoby, a my obsadzamy to wyobrażenie. Wszystko więc dzieje się w naszej głowie. Również wspominałem, iż libido obsadza chore miejsca. Podczas zranienia powstaje wyobrażenie rany, które następnie obsadzamy libidem. Jest to mechanizm zbieżny z mechanizmem powstawania bólu po uszczerbku struktury skóry - czyżby więc libido było też typem impulsów elektrycznych? Bardzo możliwe, ale napewno nie jest to wystarczające wyjaśnienie. Jest możliwe, iż po drobnym zranieniu nie zauważymy go od razu - nie stworzy się wyobrażenie - nie będzie bólu. Wyjaśnienie tego zaskakującego faktu jest dosyć proste.

Podobnie osoba, która boi się psów jeśli zobaczy zdjęcie psa - nie wzruszy ją to (powstaje wyobrażenie, ale nie obsadzone libidem). Jednak jeśli tego samego psa zobaczy blisko siebie będzie panikować.

Libido ma realny wpływ na organizm. Oprócz wspomnianego w drugim akapicie przykładu można podać kilkanaście innych. Ograniczę się do trzech:
1. Myślenie o jedzeniu czegoś zgniłego, niedobrego, odrażającego może wywoływać mdłości.
2. Myślenie o czymś zabawnym powoduje śmiech
3. Myślenie o czymś smutnym powoduje powstawanie łez

Bardzo ciekawym przykładem mogą też być ciarki, które przechodzą nam przy słuchaniu muzyki, ale też podczas np przejechaniu czymś ostrym po szybie, metalowym po tablicy, lub paznokciami po materiale. Sam jestem wyczulony na to ostatnie. Podrapanie przez kogoś, albo przeze mnie czegoś wykonanego z miękkiego materiału powoduje bardzo duże ciarki na całym ciele. Co więcej - sama myśl o tym też wywołuje taką dziwną reakcję organizmu.

Jest naturalne jak to powstaje - libido obsadza wyobrażenie o tym, ale przyczyny tego stanu rzeczy są kompletnie mi nieznane. Najistotniejsze jest jednak to, iż mam narzędzie, które może służyć do prób metod zmniejszania obsadzania libidem wyobrażeń.

Nie da się wpłynąć na nieświadomość... To jakby robot, który wykonuje swoje zadania i nie ma możliwości przerwania mu tej pracy, lecz jest możliwość skierowywania jej na potrzebne nam tory. Możliwość, która jest jeszcze ludziom nieznana przez co czyni nas emocjonalnie cofniętymi w rozwoju. Nauka ciągle brnie do przodu, a my uczuciowo nie jesteśmy różni od ludzi ze średniowiecza. Rozwiązanie tej kwestii może nastąpić na dwa sposoby: albo ludzie przebędą rewolucje emocjonalną, albo dalszy rozwój innych dziedzin sprawi, że doczekamy się w najlepszym wypadku trzeciej wojny światowej.

środa, 19 grudnia 2012

Libido, a my sami

Całe nasze życie opiera się na libidzie... Celem życia jest rozsyłanie, obdarowywanie libidem. Poczęcie będzie niczym innym jak fizycznym aspektem obsadzenia libida na drugim człowieku. Jest to realna metafora i przedstawienie naszego życia uczuciowego, emocjonalnego, psychicznego.
Jeśli więc jest to kluczowa kwestia warto zastanowić się od czego zależy to jak, czemu i co chętnie obsadzamy libidem.


Zaczynając od lat dziecięcych: głównie będą to rodzice. Pierw tylko mama, później tata i ewentualnie dalsza rodzina. Później dochodzą zabawki... Dzieci z nierozwiniętą odpowiednio samoświadomością w zabawkach znajdują ujście dla libida, które obsadza kolorowe przedmioty w formie wyobrażeń. To na zabawki dzieci projektują zarówno swoje radości, jak i smutki. Spełniają te same funkcje co sen - poprzez przeżycie pewnych doświadczeń ponownie oczyszczają libido, które wróciło. Czemu więc dorośli nie bawią się zabawkami skoro to takie dobre? Obowiązki, mniejsza ilość wyobrażeń i mniejsza kreatywność spowodowana większą świadomością itp. Dorośli mają jednak formy zastępcze jak np. aktorstwo, piosenkarstwo, wchodzenie w odpowiednie role w pracy (chociażby policjant, który musi być groźny).


Zabawy dzieci, ich rysunki, to wszystko co robią nie jest przypadkowe. Wszystko to ma związek z ich życiem emocjonalnym. Już od lat wczesno-przedszkolnych dzieci lubią także zbierać rzeczy. Zbieractwo to symboliczne zapewnianie sobie stałości emocjonalnej. Obkładamy się rzeczami, na które projektujemy swoje libido i dzięki temu wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwi, bo to nasze skarby. Jest to podobny mechanizm jak w przypadku różnych talizmanów i tego typu rzeczy.


Ciekawy natomiast jest jeszcze jeden aspekt. Poprzez sztuczne podwyższanie sobie nastroju na przykład poprzez używki opisują ludzie, iż dochodzi u nich do pewnego wypalenia emocjonalnego. W tekście o fizyce libido pisałem: "Im więcej libido, tym większe emocjewięc u nich libido musiało zostać w pewien sposób zaabsorbowane. Zostało zaabsorbowane przez substancję, którą zażywają. Nie da się wytłumaczyć np. heroinizmu czy zażywania kokainy tylko lepszym samopoczuciem - to by było zbyt proste. Ludzie obsadzają te substancje swoim libidem, a później je wchłaniają, co powoduje, iż obsadzają libidem samych siebie. Dochodzi tu do pewnego rodzaju narcyzmu. Substancja staje się częścią nich, dlatego pomimo wiedzy, iż powoli ich zabija są gotowi brnąć w to dalej, podobnie jak matka, która oddała by życie za swoje dziecko.


Nie trzymając się żadnego tematu w tym wątku na myśl przychodzi mi jeszcze kwestia emocjonalnego wczuwania się np. w bohaterów filmowych. Naturalnym jest, iż obsadzamy ich libidem i stąd jesteśmy w stanie projektować na nich swoje uczucia. Jak natomiast dzieje się to, że to co się dzieje na ekranie telewizora ma wpływ na nasze własne emocje? Libido przesyłane przez nas jest wciąż cząstką nas. To powoduje, iż podświadomość utożsamia osoby, co do których mamy do czynienia z kateksją naszego libida,       jako nas samych. Dzięki temu można wyjaśnić wszystkie kwestie związane z podnoszeniem nastroju będąc w pobliżu osób pogodnych i pogorszeniem w sytuacji odwrotnej. Również dzięki temu można wytłumaczyć zażenowanie za innych w dziwnych i niezręcznych sytuacjach, w której ktoś się znalazł. Taki jest mechanizm działania empatii.


Wrażliwość będzie więc związana bezpośrednio z ilością emitowanego libido. Im ktoś jest bardziej wrażliwy tym więcej libida projektuje, a przez to tym większe emocje wywołują w nim wszystkie odrzucenia libido, tym łatwiej się wzrusza itp. Można to bardzo łatwo zaobserwować jeśli tylko ograniczy się u kogoś wysyłanie libido (np. przez odpowiednie używki) tym mniej dotykać go będą jakieś reakcje negatywne w stosunku do niego samego. Stąd właśnie ludzie tak często w trudnych chwilach sięgają po antydepresanty.


Dodatkowo im ktoś jest bardziej wrażliwy, tym zranienie powoduje powstawanie większych introjekcji. Im większe introjekcje tym większe kompleksy. Prosty mechanizm, ale jakże wyniszczający.


Edukacja psychologiczna powinna główną rolę kłaść na naukę opanowywania swojego libida. Człowiek nowoczesny XXI wieku powinien umieć kontrolować swoją wrażliwość i siebie samego. Nie oznacza to ograniczenia emocjonalnego, a wręcz przeciwnie - umiejętność przeżywania jeszcze większych emocji wtedy kiedy to jest możliwe i potrzebne, a ograniczenia ich kiedy zachodzi taka potrzeba. Wyznacza to główny kierunek moich rozważań - metody kontroli libida.








czwartek, 6 grudnia 2012

Introjekcje, a libido całkowite


Podobnie jak fizyka klasyczna przeszła naturalnie poprzez doświadczenia takie jak efekt fotoelektryczny zewnętrzny czy wspomniane promieniowanie ciała doskonale czarnego do mechaniki kwantowej tak i neopsychoanaliza chcąc jeszcze lepiej opisywać rzeczywistość i zacząć w końcu ją kreować musi zacząć badać libido takie jakim naprawdę jest.





W analogii do Heisenbergowskiej zasady nieoznaczoności możemy podać zasadę nieoznaczoności libido. Oznacza to, iż nikt nigdy nie może podać dokładnych wartości libido, które są obsadzane, a jedynie przybliżone wartości. Dzieje się to za sprawą nieświadomości, której wpływ jest skryty. Co więcej, wynikać z niej musi, iż nigdy nie będziemy w stanie odkryć tego co nieświadome, ani w żaden sposób tego kontrolować. Podobnie jak w fizyce, gdzie każdy pomiar zaburza obserwable tak i tu każdy pomiar (zobaczenie co kryje nieświadomość) powodowałoby przejście odkrytego faktu do świadomości, więc powodowałoby uszkodzenie wielkości mierzonej co mogłoby nieść bardzo poważne konsekwencje.





To, że nie da się odkryć nieświadomości nie znaczy, że nie istnieje też metoda wpływu na nią. Oglądając ostatnio "Dark night rises - czarny rycerz powstaje" była tam scena, w której główny bohater by przeskoczyć pewną odległość musiał spróbować zrobić to bez zabezpieczeń. Wiadomo, że była to fikcja, lecz nasunęło mi to pytanie: jaka jest różnica między wytrenowanym linoskoczkiem, a zwykłą osobą, która wspięła się na górę i ma lęk wysokości. Jaka jest różnica pomiędzy wytrenowanym komandosem, który zabił dziesięć osób, a świeżo upieczonym żołnierzem na wojnie? Czemu ich nieświadomości reagują inaczej w różnych chwilach, jeśli żaden z nich nawet nie wiedział o jej istnieniu?





Są osoby, które mają fobie społeczne- boją się na przykład wyjść z domu. "Normalni" ludzie nigdy o tym nie myślą, więc pokonanie takiej fobii musi oznaczać  nie myślenie o niej. Problem więc albo jest, albo w ogóle go nie ma. Nie ma sytuacji pośredniej, iż problem jest ale się go kontroluje, a nawet jeśli może być to jest to sytuacja nie stała i szalenie niewygodna. Podobnie będzie z jakimkolwiek uzależnieniem, fetyszem czy czymkolwiek. Myślenie o czymś to obsadzenie libidem, więc żeby zerwać z nałogiem należałoby przestać obsadzać go libidem. Obsadzamy libidem to co daje nam ciekawe sprzężenie zwrotne, więc zerwanie z nałogiem może nastąpić gdy:


1. znajdziemy substytut, który da nam lepsze doświadczenia

2. dana rzecz przestanie nam odpowiadać pozytywnie




Jest to jednak opis zgoła idealistyczny. Nie uwzględnia on psychologicznego odpowiednika tarcia, czyli introjekcji i jej roli na całkowite libido.


Obsadzonemu na kimś libido, po zranieniu, trudno jest natychmiast powrócić swojej do pierwotnej formy z uwagi na bezwładność libido. Nawet jeśli ten powrót nie jest całościowy to część, która powróciła i zamieniła się w introjekcję oddziałuje na pozostałe libido „nieskażone”. Libido natomiast, które wciąż jest projektowane w formie kateksji tworzy miejsce na libido obiektu. W sytuacji normy libido całkowite jest zachowane, jednak jeśli obiekt wycofa z nas swoje libido mamy do czynienia z dziurą libidalną. Dziura ta zachowuje się jak ujemne pseudo libido. Dodatnie libido w zetknięciu z ujemnym nie ulega anihilacji, a bardziej przypomina to zamknięte linie pola magnetycznego od magnesu.







Osłony pól magnetycznych działają na zasadzie „przejmowania”, a nie wygaszania pól magnetycznych, nasuwa więc to od razu skojarzenia takie, iż może Freud miał rację i przeniesienie jest warunkiem koniecznym terapii jakiejkolwiek?


Wracając jednak do głównego wątku… tworzące się introjekcje, ale i ujemne pseudo libido powstałe po usunięciu obsadzenia z obiektu, powodują absorpcję naszego własnego libida. W ten sposób w przypadkach patologicznych może dojść do pułapki libidalnej, w której osoba poraniona, bardzo potrzebująca miłości i wsparcia unika innych ludzi i kontaktu z nimi. Wyjaśnia to np. fakt bardzo trudnego położenia dzieci z domów dziecka, którym bardzo trudno jest znów pokochać choć bardzo tego pragną.





Wniosek z tego główny jest taki, iż każdy proces pozbywania się introjekcji musi w swym źródle mieć za zadanie priorytetowe jak najszybsze wycofanie libida z obiektu. Jest to znana w psychologii metoda, gdzie nastawia się pierw pacjenta na przeżycie całkowite żalu, złości wobec kogoś, a później dopiero osłabianie tych uczuć. Opis ten teraz jednak wyjaśnia dokładnie czemu tak musi się dziać.