sobota, 16 lutego 2013
Zdradliwa choroba
"Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie ma powrotu do zdrowia."
Anthony de Mello
Oddziaływanie psychosomatyczne bliskich podczas choroby fizycznej jest zauważalne. Co się dzieje jak ktoś zachoruje? Wszyscy mu współczują, otaczają go troską, opieką, pytają o niego - obsadzają na nim swoje libido. On sam również wycofuje swoje libido z siebie i innych na schorzenie. Spada więc jego poczucie własnej wartości lecz jest ono przywracane przez znajomych, rodzinę, którzy są blisko. Sprzyja to wszystko niewątpliwie procesowi zdrowienia stąd przy chorobie tak ważne jest mieć blisko siebie ludzi, którzy nas wspomogą.
Ważny tutaj jest zaskakujący fakt, iż choroba fizyczna z punktu widzenia psychiki jest stanem pożądanym. Poznałem nawet osobę, która otwarcie mówi, iż chciałaby być chora na nieuleczalną, śmiertelną chorobę co jest już patologiczne. Wspominam jednak o tym, gdyż jest tu duże podobieństwo do pewnego aspektu życia psychicznego...
Załóżmy, że chłopak zdradza swoją dziewczynę i ona się o tym dowiaduje. Wtedy czuje się skrzywdzona i jest jej smutno, ale również ten przygnębiony nastrój ją pociąga w pewien sposób i chce w nim trwać. Na podobnej zasadzie narodziła się cała subkultura - emo. Również osoby tnące się, oraz uzależnieni często chcą cierpieć, by tylko móc znaleźć powód do sięgnięcia po nóż czy kolejną porcję używki. Pytanie tylko czemu jest to tak pociągające?
Wiąże się to z mechanizmem, o którym już wspominałem podczas tematu o fobii. Obsadzamy kogoś libidem, ta osoba nie odwzajemnia naszego przywiązania i dochodzi do zaburzenia zasady zachowania libido (ZZL). Wtedy mamy dwa wyjścia: albo wycofujemy powoli libido z tej osoby co jest przykre z natury, albo wytwarzamy dodatnie pseudolibido, którym obsadzamy samych siebie, zaś ujemne libido ląduje np. na osobę, z którą zostaliśmy zdradzeni. Myślenie jest wtedy typu: "on(a) zakręcił mu/jej w głowie, ale tak na prawdę on(a) kocha mnie". Im mniej świadoma siebie osoba, tym częściej popadnie w drugi tym reakcji.
Dla mnie jednak teraz bardziej interesujące jest powolne wycofywanie libida z danej osoby. Jest to proces powolny i długotrwały m.in.ze względu na bezwładność libido oraz jeszcze żywe obsadzenia libidem tej osoby. Jesteśmy w ciekawym stanie, gdzie obsadzamy kogoś libidem, ale przestajemy to robić z uwagi na kogoś niewłaściwe zachowanie. Wkrada się tu pewna ambiwalencja. Dodatkowo dochodzi fakt zaburzenia ZZL, który powoduje znaczny spadek poczucia własnej wartości. Częste reakcje na wieść o zdradzie w postaci szybkiego znalezienia sobie kogoś nowego są tylko próbą zapełnienia pustki po kimś. W procesie "zdrowienia" po zdradzie również nieocenieni są bliscy wokół nas którzy nam pomogą przetrwać te ciężkie chwile, podczas których nasze libido powróci do swojej pierwotnej formy. Naturalnym jest również, że w nocy wiele razy będzie śniła nam się ta osoba i myślenie o niej będzie nas nękało.
Podsumowując, stan chęci bycia w cierpieniu psychicznym związany jest z tym, że wciąż myślenie o kimś sprawia nam radość, ale jest to pomieszane ze smutkiem związanym z wycofywaniem libido z tej osoby. Dodatkowo dochodzi współczucie i troska innych osób o nas, co związane jest z obsadzeniem ich libido na nas.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz